Jeden jest mistrz Polski – Lech Poznań

11 cze 2022

Lech Poznań zdobywając ósmy tytuł mistrzowski w swojej historii udowodnił, że dla poznaniaków jest czymś więcej niż klubem piłkarskim. Poznań jest miastem, które żyje “Kolejorzem”, co widać m.in. wśród studentów, taksówkarzy, tramwajarzy i wiele innych grup społecznych, które z dumą i ostentacją celebrowały sukces swojej drużyny. Wielkopolska historycznie słynie z pracy organicznej, to wielkie zwycięstwo również nie było dziełem przypadku, a planu, który wymagał cierpliwości, odwagi i sporego nakładu finansowego. 

O sezonie na stulecie klubu skończonym długo wyczekiwanym mistrzostwem kibice marzyli długie lata. Zazwyczaj nie szło to w parze z klubowymi strukturami, które okazywały się albo zbyt bierne na rynku transferowym, lub po prostu nie trafiały ze swoimi ruchami. Teraz było inaczej.

O przygotowaniu się do wyjątkowego sezonu 2021/2022 świadczy fakt, że zimą 2021 roku klub został wzmocniony Jesperem Karlstroemem, Bartoszem Salamonem i Antonio Miliciem. Uważano, że każdy z nich ma potencjał, ale początkowy czas tych graczy w Lechu Poznań był trudny. Ich postęp w drużynie pokazuje, że w piłce ważna jest cierpliwość, w Lechu uważa się, że piłkarza powinno oceniać się po roku przebytym w jednej drużynie i ta trójca udowadnia słuszność tej teorii.

W mistrzowskim sezonie Karlstroem stał się metronomem, pomocnikiem który swoją inteligencją boiskową przewyższa poziom Ekstraklasy. Przed rozpoczęciem sezonu mało kto się spodziewał, że Szwed będzie graczem podstawowego składu. Okazał się kimś, kto gra przede wszystkim mózgiem i swoją umiejętnością interpretacji gry i wyprowadzenia piłki może być piłkarzem o znaczeniu strategicznym.

Bartosz Salamon po wielu latach spędzonych w Italii wrócił do ukochanego klubu. Początek powrotu do Lecha również nie był łatwy, część kibiców zaczynała przypominać sobie czasy Crnomarkovicia czy Vujadinovicia. Przemiana Salamona nastąpiła po… zmianie fryzury! “Sali” od początku mistrzowskiego sezonu był liderem obrony, od którego na kilometr biły cechy przywódcze. Jego dalekie przerzuty często napędzały sytuacje bramkowe. Podczas celebracji mistrzostwa Polski wiedzieliśmy, że jest to piłkarz, który ma Lecha w sercu, kibice domagają się tego, aby w przyszłości został kapitanem “Kolejorza”. Salamon przyszedł do Lecha chcąc mu pomóc w trudnej sytuacji, a przy okazji realizując swoje marzenie o wygraniu trofeum, jeśli robisz to z ukochanym klubem, to chwila jest tym bardziej magiczna. 

Jego partner z obrony Antonio Milić również okazał się filarem obrony, który dodatkowo wiele dawał w ofensywie. O znaczeniu Milicia mówiono często, nie ma co prawda twarzy wojownika, ale jego cechy uwidoczniają się niemal w każdym meczu. 

Lech Poznań w mistrzowskim sezonie był drużyną, która grała europejską piłkę opierającą się na kontroli futbolówki, wysokim pressingu, chęci zdominowania przeciwnika i wymienności pozycji. O innowacyjności taktycznej świadczy fakt, że podopieczni Macieja Skorży często grali asymetrycznymi bocznymi obrońcami. Joel Pereira sprowadzony za niewielkie pieniądze nie był transferem, który działał na wyobraźnię. Portugalczyk z 9 asystami przebił wynik Roberta Gumnego, wygryzł ze składu reprezentanta Polski Tomasza Kędziorę, co wydawało się czymś groteskowym. Pereira to szef podań, pewne braki w obronie nadrabia w kreacji. Jest to piłkarz nowoczesny, który robi różnicę powtarzalnością podań otwierających sytuacje bramkowe, jego wrzutki są niemal zawsze dokładne, zachowując wszelkie proporcje, to piłkarz o podobnych walorach do Joao Cancelo z Manchesteru City.

Pobyt Joao Amarala w Poznaniu pokazuje, że niezwykle istotne znaczenie dla piłkarza jest to czy czuje się on w danym miejscu dobrze. Miał trudne momenty w Lechu Poznań, został odrzucony i wydawało się, że nie ma już tutaj czego szukać. Po wypożyczeniu do Portugalii większość kibiców o nim zapomniała. Trener Skorża zrobił coś, czego czasem brakuje innym trenerem… przyjrzał się Amaralowi na treningu zanim podejmie decyzję. Amaral od początku go oczarował. Był to najważniejszy piłkarz formacji ofensywnej w minionym sezonie, jego klasę pokazało chociażby przyjęcie przy bramce w meczu z Cracovią Kraków.

Nie należy zapominać o Mikaelu Ishaku, który mimo kryzysu związanego z problemami zdrowotnymi potrafił zrobić najważniejszą rzecz dla napastnika – strzelać gole w kluczowych momentach. Ishak otarł się o tytuł króla strzelców, finalnie przegrał z Ivim Lopezem z Rakowa. Bramka z Piastem Gliwice, która wyprowadziła Lecha Poznań na fotel lidera w samej końcówce sezonu jest moim najpiękniejszym wspominieniem kibicowskim. Myślę, że wielu kibiców Lecha Poznań myśli podobnie. To trafienie fani “Kolejorza” mogą oprawić sobie w ramkę jako moment wielkiego triumfu.

Lech Poznań udowodnił również, że jest w stanie stawić czoła trudnościom, jaką było wypadanie graczy pod koniec mikrocyklu przygotowawczego czy obozu. Mam taką swoją teorię, że brak istotnego piłkarza na chwilę przed meczem jest bardziej bolesny niż parę dni przed nim. Zwłaszcza przy drużynach chcących dominować rywala, jak robił to Lech. Przy takim stylu gry wyjęcie najdrobniejszej części maszyny jest zazwyczaj bolesne w skutkach, dla drużyny Macieja Skorży również okazało się ono bolesne na początku rundy wiosennej. Pokonanie tej trudności było kluczowym aspektem dla zdobycia mistrzostwa Polski. Po meczu na 100-lecie z Jagiellonią drużyna wreszcie znalazła równowagę i zaczęła przypominać tę z jesieni. W kluczowej fazie sezonu najważniejsze znaczenie miał moim zdaniem Pereira, przyjście konkurenta Kędziory bardzo mocno podniosło jego jakość piłkarską. Jego podania w każdym meczu oprócz finalu Pucharu Polski robiły różnicę. Gdyby sędzia podyktował zasłużony rzut karny w meczu z Legią Warszawa, to Lech Poznań najprawodpodobniej skończyłby sezon z dziewięcioma wygranymi z rzędu! 

Lech Poznań ze średnią punktową 2,19 jest najmocniejszym mistrzem Polski od wielu lat, co również dodaje podniosłości tej wyjątkowej chwili. Klub z Poznania wreszcie przestał marnotrawić wyjątkowy potencjał społeczny. W stolicy Wielkopolski nie ma wielkich celebrytów, największymi gwiazdami są piłkarze “Kolejorza”. Dla nich przychodzi najwięcej kibiców w Polsce, Lech frekwencją przebił totalnie ligowych rywali. Na koniec posezonowych przemyśleń pochwalę klub za zorganizowanie mistrzowskiego świętowania. Cieszy fakt, że czerpiemy przykład z zachodnich wzorców typu Ajax Amsterdam, stawiamy piłkarzom scenę i puszczamy “Freed from Desire”. Moment świętowania na MTP był wyjątkowy, trwała tam impreza totalna.

Ważna jest teraz reakcja na sukces, bo czasem jest on najgorszą rzeczą, która może nas spotkać. Nie można się teraz nim zachłysnąć tylko myśleć o przyszłości. Lech potrzebuje równie szerokiej i jakościowej kadry, co w zeszłym sezonie jeśli ma z powodzeniem awansować na trzech frontach. Wisła Kraków zdominowała pierwszą dekadę XXI wieku, Legia Warszawa drugą, mam nadzieję, że ósme mistrzostwo Polski jest otworzeniem rozdziału o nazwie “Wielki Lech”, o którym tysiące kibiców z Wielkopolski marzą długimi latami.  

Autor artykułu

Radek Laudański

Share This