[Opinia] Niektórych martwi spokojny Marsz Niepodległości. Dlaczego?

12 lis 2021

Michał Broniatowski napisał dla Onetu komentarz pod tytułem: “Spokojny Marsz Niepodległości. Ale nie ma się czym cieszyć”. Gratulacje. Broniatowski przeszedł do historii polskiego internetu. Jego tekst kilka chwil po publikacji  stał się viralowym memem. Marsz Niepodległości był frekwencyjnym i organizacyjnym sukcesem. Dlaczego Michał Broniatowski, były wiceprezes rosyjskiej agencji informacyjnej Interfax, się nie cieszy?

Michał Broniatowski na początku komentarza zwraca uwagę, że tegoroczny Marsz Niepodległości był spokojny i “obyło się bez mordobicia”.  Narodowy Dzień Niepodległości niezakłócony chuligańskim wybrykami, zamieszkami i awanturami jest dla normalnego obserwatora wydarzeń publicznych powodem do zadowolenia i satysfakcji, ale Broniatowski się nie cieszy. Dlaczego?

Przyznam, że bezpośrednio w tekście trudno znaleźć odpowiedź na pytanie: Dlaczego Broniatowski się nie cieszy? Oburza się, że w Marszu Niepodległości uczestniczą ludzie, którzy uważają siebie za prawdziwych patriotów, “A ponieważ oni są patriotami, to patriotami nie są wszyscy” – piszę Broniatowski. Wyczuwam w tym argumencie nutę kompleksów. Później narzeka, że dwa lata temu rzucali w niego petardami, bo próbował zablokować (legalny – przyp.) marsz. W tym roku do zadym nie doszło, więc chyba powinien się cieszyć, że w tym roku było spokojnie? 

A może nie cieszy się ponieważ podczas Marszu Niepodległości spalono portret Donalda Tuska? Broniatowski zwraca uwagę na ten incydent i nazywa to “ciekawym przypadkiem”. A więc nie! Spalenie portretu Tuska nie wystarczy, żeby się nie cieszyć. Może gdyby wśród 100 tys. uczestników przynajmniej dziesięciu spaliło portret Tuska to byłby powód do zmartwień, ale  ale jeden uczestnik palący portret Tuska to tylko “ciekawy przypadek”. 

Nie będę was trzymał w niepewności. Na końcu tekstu dowiadujemy się dlaczego Michał Broniatowski się nie cieszy. On nie pisze o sobie. On diagnozuje, że my jako Polacy: “Nie umiemy się cieszyć wolnością tak, jak np. Amerykanie czy Francuzi. Nie było festynów”. Michał Broniatowski narzeka, że nie było festynów. Rozumiecie? Brakuje mu orła z czekolady i kulturowego monopolu fajnopolaków, którzy za szczyt patriotyzmu uważają segregację śmieci.

Pozwolę sobie postawić hipotezę. Niektórych martwi spokojny Marsz Niepodległości, bo podstawą ich światopoglądu jest dychotomiczny podział na wesołych fajnopolaków i ksenofobicznych prowincjuszy. Oni nie mogą zaakceptować, że biało-czerwony marsz może być: rodzinnym, spokojnym i radosnym wydarzeniem, bo zwali się ich poczucie własnej wartości. 

Fajnopolacy potrzebują totemu nienawiści, symbolu, wokół którego będą mogli skupiać negatywne emocje i będą mogli budować poczucie wyższości –  takim totemem przez lata był Marsz Niepodległości, ale w tym roku nie pykło. Nie doszło do zamieszek. Nie było rasistowskich i ksenofobicznych incydentów. I co mają z tym zrobić? Muszą doszukać się podprogowego rasizmu, faszyzmu i ksenofobii i muszą się oburzyć. Nie mogą się cieszyć. Nie mogą, bo zawali się ich światopogląd.

Krystian Majewski

fot. Krzysztof Kowalik/ Unsplash

Share This