Serduszko puka w rytmie cza- cza śpiewała Maria Koterbska i życzymy wszystkim, by zawsze tak pukało, a co jeżeli coś z sercem jest nie tak?
Poznaniacy nie musieli zbytnio się przejmować, ponieważ w Poznaniu był wybitny kardiochirurg, który w 1969 roku podjął się pierwszej w Polsce operacji transplantacji serca, niestety nieudanej. Jan Moll, bo to o nim mówimy chcąc dbać o serca poznaniaków, zaczął pracę nad pierwszym w Polsce sztucznym sercem, które ukończył w 1953 roku. Kilka lat wcześniej John Gibbon chirurg z Filadelfii również coś takiego wynalazł, ale w tamtych czasach sprowadzenie takiej aparatury było trudniejsze niż dzisiaj. Dlatego łatwiej było wynaleźć własne. Moll we współpracy z inżynierami z zakładów im. Józefa Stalina (czyli nazwa z niechlubnych czasów zakładów im. Hipolita Cegielskiego) Nazwano je MPS-1 od pierwszych liter nazwisk konstruktorów.
A i warto wspomnieć, że materiały na budowę serca były przemycane z zakładów za pazuchą. Poznański wynalazek był o tyle lepszy, ponieważ sterylizacja wystarczyło kilka elementów, a nie jak na zachodzie całość gdzie zużywano od 20 do 30 litrów spirytusu.
Pierwszym podłączonym do tego aparatu był 15- letni Zenon Kawała, który później zaczął pracę w zakładach Cegielskiego w miejscu gdzie produkowano narzędzia, które ukradziono by skonstruować mechanizm, które uratowało mu serce.
Autor tekstu: Filip Łuczak