Społeczeństwo obywatelskie zdało egzamin

21 mar 2022

Inwazja Rosji na Ukrainę rozwiewa złudzenia. Na naszych oczach upadł mit niepokonanej rosyjskiej armii. Okazało się, że rosyjskie elity nie są przebiegłe, a raczej żałosne. Symbolem upadku rosyjskich elit stał się Rogozin – dyrektor Roskosmosu, który w mediach społecznościowych zachowuje się ostatnio jak rozwydrzony nastolatek. Okazało się również, że państwo polskie dobrze radzi sobie w sytuacji potężnego kryzysu humanitarnego, a polskie społeczeństwo jest wyjątkowo aktywne i dobrze zorganizowane. 

Rosjanie nie mają powodów do zadowolenia. Wydaje się, że tzw. “specjalna operacja wojskowa” miała być chirurgicznym zabiegiem, a okazała się rzeźnią. Rosyjskie wojsko stało się obiektem żartów – a generał Denatórow zmonopolizował memy. Ja nie zaliczam się do hurra optymistów i uważam, że memy ośmieszające rosyjski potencjał militarny odwracają uwagę opinii publicznej realnego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. 

Zostawiam jednak sprawy wojskowe na boku. Wśród wielu zaskoczeń ostatnich tygodni, moim zdaniem największym, pozytywnym, zaskoczeniem jest poziom zorganizowania polskiego społeczeństwa. Chyba nikt nie przypuszczał, że polskie społeczeństwo obywatelskie może być tak dobrze zorganizowane. Nie mówię tu wyłącznie o organizacjach pozarządowych, ale o swoistym humanitarnym pospolitym ruszczeniu, które uformowało się w ostatnich dniach. 

Oczywiście, gdzie drwa robią, tam wióry lecą i niektórzy politycy już próbują ugrać swoje, antagonizować. Na przykład Janina Ochojska. Europarlamentarzystka PO mocno się gimnastykuje, żeby skłócić rząd i społeczeństwo. Tworzy dziwne figury retoryczne w których twierdzi, że rząd nie robi nic, a cała pomoc w Polsce jest organizowana oddolnie. Janina Ochojska nie rozumie fenomenu, który się na naszych oczach rozgrywa. W pomoc Ukraińcom zaangażowany jest rząd, samorząd, organizacje pozarządowe, kościół i obywatele. Wszyscy współpracują ze sobą jak jeden organizm i dlatego pomoc Ukraińcom przebiega sprawnie. 

Społeczeństwo obywatelskie zdało egzamin w dobie kryzysu. Pomoc szeroko popłynęła do Ukraińców. Okazało się, że Polacy są dobrze zorganizowani i potrafią poświecić się dla dobra wspólnego. Pytanie, jak długo to potrwa? Wiemy, że Polacy potrafią jednoczyć się w trudnych chwilach. W swoim życiu przeżyłem to przynajmniej raz. 10 kwietnia 2010 zamilkły wszystkie spory i przez krótką chwilę byliśmy wspólnie połączeni w żałobie. Co się stało później? Wszyscy wiemy. 

Obawiam się, że gdy zapał pomocy osłabnie pojawią się polityczne demony, które zaczną grać na antyukraińskie nastroje. Już pojawią się głosy, że “Ukraińcy mają lepiej od Polaków”. No nie wiem, nie wiem czy darmowy bilet na pociąg to przywilej, który zrekompensuję zbombardowany dom, zabitą rodzinę. No ale takie głosy się pojawiają i nie mam wątpliwości, że nastrój wspólnoty narodowej niedługo pryśnie.  

Zapamiętajmy atmosferę ostatnich dni. Przyda nam się to na przyszłe miesiące, a nawet lata, gdy różne środowiska polityczne (sami wiecie jakie) i rosyjska agentura będą rozgrywać sprawę Ukraińską, aby skłócać Polaków. Mam też inną myśl – optymistyczną. Gdybyśmy zryw obywatelski ostatnich dni potrafili przekuć w narodową cnotę i potrafili w ten sposób współpracować na co dzień to Polska nie byłaby postrzegana wyłącznie jako “mocarstwo humanitarne” – Polska zostałaby pełnoprawnym mocarstwem.  

fot. Rémi Walle/ Unsplash

Krystian Majewski

Share This